O podłodze, kominach i kuchni
Temat podłóg towarzyszy moim wpisom już od jakiegoś czasu, jednak nie będę po raz kolejny zachwalać zalet mojego wyboru - bo te już znacie, pokażę tylko jak to ostatecznie wyszło. Powyżywam się natomiast nad inna rzeczą i postaram się znaleźć ujście dla mojej frustracji spowodowanej kolejnym przeciekiem z komina, wrr....
Wczoraj po silnych ulewach po raz kolejny okazało się, że nasze kominy nadal przeciekają. Brak mi już słów na całą tą sytuację, bo ileż razy można się zmagać z tym samym problemem, który teraz co gorsza nie jest już tak łatwo rozwiązać. Pomijam fakt, że pomieszczenia na górze zostały wykończone na gotowo, a tymczasem na suficie przy kominie po raz kolejny pojawiła się mokra plama. Już miało być po wszystkim, kiedy ostatnio naprawialiśmy te nieszczęsne kominy, a tu znowu taka "niespodzianka". Nie wiem co tym razem się stało - bo przecież padało już wcześniej, więc wypracowałam sobie taką małą teorię na ten temat. Chodzi mianowicie o zwój kabli, które nasz elektryk umieścił w jednej z dziur komina. Wydaje mi się, że woda może spływać po nich do środka i najprościej w świecie nas zalewać!
Jeśli mówię kompletne bzdury poprawcie mnie, ale wolę się trzymać tego niż na nowo przechodzić przez kolejne próby załatwienia problemu. W każdym razie jutro mądrzejsi ode mnie przyjdą zmagać się w tym wyzwaniem i oby tym razem im się powiodło, bo nie mam już siły na następne poprawki! Pocieszając się na koniec dodam, że wczoraj przyjechały do nas sprzęty kuchenne, które już jutro zaczniemy montować. Cieszę się na tą chwilę jak dziecko, bo to dla mnie chyba najwżniejsze pomieszczenie w całym domu.