Ścianki działowe
czyli ruszyło się na budowie. Dzisiaj zawitałam tam po raz pierwszy od kilku miesięcy i muszę przyznać, że efekty pracy naszej ekipy, a właściwie dwóch ekip są bardzo zadowalające. Zobaczyć dom w rzeczywistości to nie to samo, co na zdjęciach i wie o tym każdy, kto buduje na odległość. W każdym razie dom wygląda super i tylko fakt, że było dziś naprawdę zimno, pomieszany z odrobiną lęku wysokości wywołaną brakiem schodów i ledwo trzymającą się drabiną, powstrzymały mnie od pozostania w nim na dłużej.
Krótka, acz bardzo owocna wizyta pozwoliła nam dzisiaj na podjęcie kilku ważnych decyzji. Po pierwsze rezygnujemy z niedawno obmyślonego planu powiększenia dolnej łazienki. Koniec końców zdecydowaliśmy się na budowę Opałka głównie ze względu na dwie łazienki na górze i trochę głupio było by z tego teraz rezygnować, a z kolei na trzy łazienki w tak małym domu to ja się w życiu nie zgodzę, bo kto to będzie sprzątać! Jednym słowem wracamy do pierwotnej wersji planu po adaptacjach.
Sprawa nr dwa to taras, który jak słusznie stwierdził dwódca ekipy murarzy - zwany dalej "Majstrem" - jest za duży i niepraktyczny, w związku z powyższym trzeba go będzie trochę pozmieniać (dla przypomnienia taras miał być w kształcie litery L od jadalni, aż po mały pokój). Po głębszym zastanowieniu i kilku dodatkowych argumentach, w tym także finansowych pozostawimy taras tylko od strony ogrodu z tą różnicą, że będzie on nieco wydłużony - pokaże dokładnie o co chodzi, jak już chłopaki wszystko zaleją.
Na koniec dodam, że przesunęłam jeszcze kilka ścianek, co zobaczycie w trakcie wykańczania. Ah i prawie bym zapomniała, że nasi drodzy murarze wzięli sprawy w swoje ręce i wyprostowali mi ścianę w głównej sypialni, tą na której są drzwi do łazienki i garderoby. Muszę przyznać, że nie od razu to zauważyłam (znowu ten lęk wysokości), ale bardzo jestem zadowolona z tego rozwiązania. Genialne posunięcie!
W poniedziałek jedziemy po kilka wycen okien i zobaczymy jakie będą tego efekty. Łudzimy się, że ceny spadły już trochę na zimę, więc być może złożymy zamówienie. Oh jak ja lubię te nasze spontaniczne decyzje...