Rozstania i powroty
Dawno już sobie obiecywałam dodać nowe wpisy, a tymczasem ciągle czegoś brakowało. A to zrobiliśmy sobie miesięczny urlop, a to przeprowadzka - tak tak już mieszkamy! - a to rozpakowywanie, sprzątanie, awaria pieca i znowu sprzątanie, awaria pieca nr 2, znowu sprzątanie i tak non stop. Od ponad miesiąca żyjemy w błędnym kole codziennie borykając się z coraz to nowymi wyzwaniami próbujemy ogarnąć rzeczywistość niczym z filmu "Dzień Świstaka", ale to wszystko nic jesteśmy na swoim i wracamy na bloga!
A teraz proszę nasze schody - dzień ich założenia ogłosiłam najlepszym dniem na budowie, bynajmniej nie ze względu na ich wygląd ale dlatego, że nareszcie skończyły się moje powietrzne akrobacje na drabinie. Konstrukcja schodów jak widzicie lekka i nieskomplikowana (tylko pozornie, bo schody w Opałku to niezłe wyzwanie - połowy projektów, które sobie wymarzyłam nie mogliśmy zrealizować!). W każdym razie metal, drewno i szkło to materiały, które na dobre zagościły w naszym domu, o czym przekonacie się już wkrótce. Dociekliwym wyjaśniam dlaczego szkło, zdecydowaliśmy się na nie z dwóch powodów, po pierwsze najmłodszy członek naszej rodziny nie może się po nim wspinać jak po drabince, po drugie nie zamykają one klatki schodowej dzięki czemu nie ucierpiały wizualnie nasze ledy. W następnej odsłonie garderoba, zapraszam!